środa, 25 lutego 2015

Rozdział 6

- Czy ciebie do końca pogrzało?! - krzyknęłam do niego.
- Nie zbyt, Księżniczko. Mówiłem, że poprawimy twój gust muzyczny - wzruszył ramionami, uroczo się przy tym uśmiechając. Chwila. Stop. To nie było urocze. To było irytujące. Tak, genialne określenie.
- Ja na mój gust nie narzekam, więc ty tym bardziej powinieneś dać mi święty spokój - wyrzuciłam ręce w górę, w geście oburzenia. Chłopak zaczął się śmiać jak opętany - co ciebie tak bawi?
- Ty i twoje reakcje, poza tym, jak się denerwujesz, to uroczo marszczysz nos.
- Wcale, że nie - oburzyłam się.
- Taa jasne, a teraz rusz się i chodź tutaj. Nie będę tak sterczał aż jaśnie pani zechce mnie zaszczycić swoją obecnością.
- Nigdzie nie idę - odeszłam od okna i usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Przymknęłam oczy i zaczęłam rytmicznie uderzać palcami o białe drewno, na którym siedziałam. Nagle czyjeś ręce obwinęły się wokół mojej talii i zostałam uniesiona do góry. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć.
- Puść mnie, cholera no.
- Nie - odpowiedział lakonicznie. Jak ten chłopak doprowadza mnie do szału. Jest po prostu niemożliwy. Współczuję jego rodzinie, znajomym, dziewczynie. Właśnie, ciekawe czy ma dziewczynę. Uh, o czym ty myślisz Jasmine? Jesteś idiotką, a on ci się podoba. Głosik ma rację w tym pierwszym, ale drugim wcale. Tak, tak, okłamuj samą siebie dalej. Szliśmy, a raczej od szedł, ponieważ ja zostałam przerzucona przez ramię i tak zwisam, w nieznanym mi kierunku.
- Daleko jeszcze? - mruknęłam, uderzając pięściami o jego plecy.
- Zaczyna się - mogę się założyć, że przewrócił oczami - jeszcze trochę.
- Wiesz, że umiem chodzić sama, prawda? - zironizowałam, a blondyn się roześmiał.
- Wolę cię nieść, bo jeszcze uciekniesz i tyle będzie z mojej dobroci.
- Nie potrzebuję jej, jakbyś nie zauważył.
 Dla zabicia czasu, rozglądałam się po okolicy, przez, którą przechodziliśmy. Jedna z biedniejszych dzielnic Londynu, ale widocznie coś musiało się tam znajdować skoro Ross mnie tu przyprowadził. Ludzie wyglądali zza zabrudzonych zasłon na ulicę, gdzie biegały umorusane dzieci. Gdzieniegdzie widziałam ludzi na oko, będących w moim wieku. Nie wiem czy byłabym w stanie tu mieszkać.
 Po pewnym czasie doszliśmy do jakiegoś magazynu i wreszcie stanęłam na ziemi. Blondyn trącił mnie w ramię i ruszyliśmy do środka. Z wewnątrz budynku wydobywała się muzyka. Bardzo wpadała w ucho i od razu zaczęłam jej melodię.
- Save Rock And Roll.
- Hmm?
- To tytuł tej piosenki - uśmiechnął się ciepło - skoro ona ci się podoba, to z twoim gustem nie jest tak źle jak mi się wydawało.
- Mój gust, a zwłaszcza muzyczny jest bardzo dobry.
- Więc czego słuchasz na co dzień - objął mnie ramieniem, przez co spiorunowałam go wzrokiem. Nadal mnie obejmował, czyli to go nie zraziło.
- Bach, Mozart... - zaczęłam wymieniać, jednak nie było mi dane skończyć.
- Zamilcz beznadziejna istoto - roześmiał się - ich się wymieni na coś znacznie lepszego - puścił mi "perskie" oczko. Podeszliśmy do wielkich drzwi, prowadzących do środka budynku. Chłopak otworzył przede mną drzwi i mruknął coś w rodzaju "panie przodem". Wewnątrz była masa ludzi. Wszystko było takie młodzieżowe, radosne, po prostu zero jakiejkolwiek powagi, tak jakby to słowo w ogóle dla nich nie istniało. Ta atmosfera była genialna. W niektórych miejscach stały kanapy, na których siedziały grupki nastolatków, co chwilę wybuchających śmiechem.  Budynek miał kilka pięter, na każdym się coś znajdowało. To był zwykły magazyn przerobiony przez kilkunastu nastolatków. Pomysłowe.
- Ilu was tutaj jest.
- Dwustu jak nie więcej - wzruszył ramionami, idąc przed siebie.
- Robi wrażenie.
- Jak się tutaj mieszka na co dzień, przestaje robić jakiekolwiek wrażenie. Uznaje to jako codzienność, tak samo jak moje rodzeństwo czy przyjaciele.
- Fajne mieszkanko. Bardzo przestrzenne - zaśmiałam się, a Ross mi zawtórował. Weszliśmy na pierwsze piętro, gdzie skręciliśmy do jakiegoś bocznego pokoiku. Wyglądało na sypialnie chłopaka. Na środku wielkie, dwuosobowe łóżko pokryte jaskrawożółtą pościelą, w rogu szafa i obok biurko, na których stał włączony laptop. Blondyn podszedł do stołu i wyciągnął coś z jednej z półek, po czym odwrócił się w moją stronę. Z uśmiechem wręczył mi niewielkie pudełko.
- Rozpakuj jak wrócisz do domu i masz go koniecznie użyć - rozkazał, na co ja skinęłam głową.
- Dziękuję, ale chciałabym już wrócić, bo będę mieć jeszcze większe kłopoty niż teraz.
- Jasne, odprowadzę cię - odparł szybko.
***
- Mam nadzieję, że to ci się spodoba - powiedział, szeroko się uśmiechając.
- Zobaczymy, na pewno ci powiem jak to oceniam - uniosłam pakunek do góry.
- Więc do zobaczenia, belle - cmoknął mnie przelotnie w policzek i odszedł. Stałam w osłupieniu. Czy to miało miejsce? A może to tylko sen i moja podświadomość tylko płata mi figle. Na podjeździe nie było auta mamy, czyli jeszcze nie wróciła. Moje szczęście. Weszłam do środka i pognałam do mojego pokoju. Chwyciłam leżący na łóżku telefon i odblokowałam. Wyświetliło mi trzy nieodebrane połączenia i dwie wiadomości od Carter'a oraz jedna wiadomość od Lucy. Najpierw otworzyłam sms'a od blondynki.
 
Od: Fray  18:26
 Dziewczyno odbierz od Carter'a, bo mnie tutaj zabije tymi wiadomościami, że się do niego nie odzywasz O.O
 
 Zaśmiałam się do siebie i szybko odpisałam.
 
Do: Fray  19:49
 Wybacz, wyszłam z domu i nie wzięłam telefonu. Już do niego dzwonię ;)
 
Od: Fray  19:50
 Niegrzeczna dziewczynka wyszła bez pozwolenia mamusi. Moja krew ;) no dzwoń do swojego kochasia bo nie wytrzymam nerwowo
 
 Wybrałam numer do chłopaka i czekałam aż odbierze. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty. W słuchawce usłyszałam jego głos, z którego wnioskowałam, że był zaspany.
- Hej Piękna.
- Cześć. Uhh, przepraszam, że nie odbierałam, ale wyszłam z domu i zostawiłam telefon.
- W porządku. Chciałabyś jutro wyskoczyć do kina czy coś?
- Mam szlaban.
- Ale to mi w niczym nie przeszkadza. Będę u ciebie około 19:00. Do zobaczenia.
- Wy mnie zdemoralizujecie. Pa.
 
 Wszyscy chcą coś we mnie zmienić, może to dobre rozwiązanie.
 
***
Ten rozdział jest taki teoretycznie o niczym, przejściowy
co nie oznacza, że macie nie komentować, wręcz przeciwnie
KOMENTUJCIE, WSZYSCY KTÓRZY TO PRZECZYTAJĄ
także to na tyle miśki
do zobaczenia wkrótce!
Ps. Dołączajcie także do obserwatorów bloga ;)
 
Gossip Girl


4 komentarze:

  1. Zawalisty 💙 nie mam weny na koma więc pociesz się tym czymś..
    -Lex

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmienimy ci gust na... dupstep i elektryczną muzykę taneczną, hła hła :3
    Boże, tekst "masz go koniecznie użyć" źle mi się skojarzyło... co ze mną jest nie tak xD
    I tak to kocham ♥
    Czekam na nextcior :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj znalazłam twojego bloga i jest naprawdę świetny! Nie moge doczekać się następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaaak!!! To bardzo dobre rozwiązanie! :D
    Nie no, nie mówię, że Bach i Mozart to kiepska muza. No ale... Umm... No właśnie. xdd
    Czekam na NEXT :D

    ~Wera aka Ronnie :p

    OdpowiedzUsuń