czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 4

 W poprzednim rozdziale...
Jak najciszej tylko potrafiłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a tam stanęłam jak wryta. Moja mama siedziała na moim łóżku z rękami założonymi na piersiach, a jej mina zwiastowała nie najlepsze wiadomości dla mnie.
- Rano mi to wszystko wyjaśnicie, aczkolwiek nie obejdzie się bez konsekwencji-oznajmiła oschłym tonem i wyszła...
 
 
- Nigdy więcej nie piję - mruknęła Lucy chowając głowę pod poduszką. Przez jakieś piętnaście minut próbowałam ją obudzić.
- Nigdy więcej nigdzie z tobą nie wychodzę, Fray. Nawet nie masz pojęcia w co mnie wkopałaś.
- Możliwe - obróciła się do mnie plecami, a ja przewróciłam teatralnie oczami. Ta dziewczyna była niemożliwa.
- Pamiętasz cokolwiek z tego co się działo w nocy?-usiadłam na łóżku, przyglądając jej się badawczo. Pokręciła głową przecząco.
- Film mi się urwał w momencie, gdy chwyciłam pierwszy kufel piwa-zachichotała, nakrywając się pierzyną jeszcze bardziej.
- Może to i dobrze - przeciągnęłam ostatnią głoskę- aczkolwiek słodko wyglądałaś z tym brunetem. I jak o nim opowiadałaś. Po prostu rozczulające.


- Był taki uroczy - bełkotała z pijackim akcentem.
- Tak, wiem. Mówisz to już chyba po raz piąty, Lucy.
- No le tak bło. Ten blondyn był całkiem niezły - chichotała. Jednak procenty krążące w jej żyłach robiły swoje.
- Bardziej bym powiedziała, że był... upierdliwy. Tak, to jak najbardziej trafione określenie - położyłam przyjaciółkę na łóżko.
- Le przystojny, to się liczy - uniosła mały palec w góre, po czym wybuchła histerycznym śmiechem. 
- Oczywiście Lucia, oczywiście.

- Jaki brunet? - wytrzeszczyła oczy, a ja głośno się roześmiałam. Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem, przygryzając jednocześnie dolną wargę.
- Przyjaciel Ross'a, tego blondyna, który nas wczoraj odwiózł do domu - mówiłam obojętnym tonem, ale w środku śmiałam się z reakcji Lucy. To wyglądało co najmniej przekomicznie.
- Ross? Ross. Ross. Ross. Ross - mruczała pod nosem, masując skronie. Kolejna zabawna sytuacja tego poranka. 
- Nie przejmuj się, z pewnością więcej ich nie spotkamy, więc nie masz nad czym ubolewać - wzruszyłam ramionami, podnosząc się z materaca - wstawaj, bo inaczej jeszcze pogorszymy humor mojej mamy.
- Nie pamiętam nawet o co chodzi. Co za paradoks - wtuliła twarz w poduszkę.
- Nic na to nie poradzisz - podsumowałam - rusz się.
 Zero reakcji. Nadal leżała zakryta kołdrą po nos z twarzą wtuloną w różową poduszkę. Stałam wpatrzona w chyba tak de facto bardziej moje łóżko niż blondynkę. Ona była tam w sumie niewidoczna. 
- To idę po wodę - oznajmiłam, a Lucia natychmiastowo zerwała się z materaca i pomknęła do łazienki prawie się wywracając. 
- Och, Lucy, Lucy - mruknęłam siadając na białej kanapie, stojącej pod oknem. Nagle mój telefon wydał z siebie sygnał oznajmiający nową wiadomość. Sięgnęłam po urządzenie i przeciągnęłam opuszkiem kciuka po ekranie, odblokowują go tym samym. 

Od: Nieznany     7:44
 Witaj Księżniczko, może wyrwiemy się dzisiaj gdzieś i poprawimy nieco twój gust? xx

Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła. Aż nie dobrze mi się robi jak o nim myślę. Zaczęłam wpisywać treść wiadomości do blondyna. Ustawiłam jeszcze tylko nazwe kontaktu.

Do: Dupek     7:45
a) mam szkołe, nie wiem jak ty b) nie mam ochoty nigdzie z tobą wychodzić, dupku c) mam szlaban

Dumna z siebie wysłałam sms'a i odłożyłam telefon. W tym samym momencie z łazienki wyszła przebrana już Lucy.
- Jestem gotowa na rzeź - burknęła, przeczesując dłonią swoje jasne włosy.
- Więc chodźmy - wstałam i pobiegłam na dół. W kuchni zastałam wpatrzoną w gazetę mamę. Jej mina mówiła sama za siebie. Będzie mnie trzymała jeszcze bardziej na łańcuchu. Chwyciłam z blatu jabłko, po czym zajęłam miejsce naprzeciwko niej, a tuż obok mnie Lucy. 
- Możecie mi wyjaśnić co miało miejsce wczoraj? - zapytała oschle, odkładając prasę na stół.
- Ja... - zaczęłam niepewnie.
- To wszystko moja wina, ja ją namówiłam na to wyjście, imprezę i w ogóle -mówiła szybko Lucy. 
- Co nie zmienia faktu, że obwie za to odpowiecie. Jasmine, nie możesz wychodzić, nigdzie przez najbliższy miesiąc. Ja cię będę zawozić do szkoły i odbierać po lekcjach. A co do ciebie Lucia, to poinformuję już Elizabeth, ona ci da odpowiednią kare. A teraz zbierajcie się i chodźcie, zawiozę was do szkoły.
 Będę pod jej całkowitą kontrolą. Jej uwadze nie umknie absolutnie nic. To będzie najdłuższy miesiąc mojego życia. Zdecydowanie tak. Witajcie książki. Żegnajcie wypady z Lucy. Moja rodzicielka opuściła pomieszczenie, zostawiając tym samym naszą dwójkę w absolutnej ciszy.
- Cholercia, nie dobrze. Bardzo nie dobrze - prychnęła Fray.
- Nie narzekaj, twoja mama nie jest aż tak surowa jak moja. Co najwyżej skonfiskuje Ci telefon. To nic złego - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do głównego korytarza. Zarzuciłam plecak na ramię i wsunęłam na nogi baleriny (nie pozwalano mi nosić trampek. Je nosi tylko "klasa niższa" jak to mówiła moja matka). Po chwili dołączyła do mnie przyjaciółka i razem poszłyśmy w stronę auta. Zajęłyśmy miejsca na tyle i zaczęłyśmy robić to co chciałyśmy. Ja czytałam Pamiętnik, natomiast Lucy słuchała muzyki. Znając jej upodobania to pewnie było coś w rodzaju Justina Bieber'a czy czegoś takiego. Nie znosiłam takiej muzyki. Wolałam klasykę chociaż zdarzało mi się gustować w takich zespołach jak The Rolling Stones lub Guns n' Roses. Po pewnym czasie pojazd zatrzymał się przed budynkiem, a ja i Lucy wysiadłyśmy na zewnątrz, nawet słowem nie odzywając się do mojej mamy. 
- Nadal odnoszę wrażenie, że twoja matka mnie nie lubi. Poza tym, niezła z niej jędza. Jest zbyt poważna - napomknęła blondynka.
- Przesadzasz Lu. Ona cię lubi tylko, że okazuje to na swój sposób.
- Który jest dziwny - dodała - i nikt nie nazywa mnie Lucia.
Zdawałam sobie sprawę z tych wszystkich rzeczy.
- A co u Annie? - brawo Jasmine, genialnie zmieniasz temat. Annie to młodsza o rok siostra Lucy. 
- Całkiem nieźle, podobno jutro ma jakiś konkurs. Rzępoli na tej wiolonczeli od rana do nocy. Nerwicy można dostać.
- Dobrze, że się rozwija - podsumowałam, na co Fray skinęła głową. W końcu doszłyśmy na nasze miejsce. Parapet przy szafkach, gdzie siedzieli nasi znajomi. Wyprzedziłam przyjaciółkę i podbiegłam do dobrze znanego mi bruneta. Pocałowałam go w policzek na przywitanie i przytuliłam.
- Cześć Piękna - mruknął trącając mnie nosem.
- Hej Carter - odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Rozczulacie mnie - zaśmiała się Lauren, siostra mojego chłopaka.
- Fakt, słodcy są - powiedziały równocześnie siostry Fray.
- Czasami się was boje, jak mówicie tak na raz - stwierdziłam, a blondynki spojrzały po sobie i wybuchnęły śmiechem. 
- Nie ty jedyna, Jas - Carter mocniej mnie objął w pasie, przyciągając do siebie. Cmoknęłam go przelotnie w usta i usiadłam na parapecie. Wyciągnęłam w torby książkę i wróciłam do czytania. 
- Przestań, Kujonku - brunet wyrwał mi z rąk moją lekturę. Ten chłopak mnie rozczulał. Spojrzał na okładkę i wykrzywił usta w grymasie - co ty czytasz dziewczyno?
- Narzekasz, bo w tym nie ma pościgów, skąpo ubranych lasek, miliona trupów, broni i takich kretyńskich rzeczy - prychnęłam, podciągając kolana pod brodę.
- Czasami mam wrażenie, że twoja matka doszczętnie cię zniszczyła. Nie jesteś tą Jas, którą poznałem. Tamta była szalona, łamiąca reguły. W takiej byłem zakochany. A teraz? Teraz jesteś taka ułożona, zbyt nudna - mówił zdenerwowany Evans.
- Skoro to ci tak bardzo nie pasuje, to dlaczego w ogóle jesteśmy razem, Carter? - zeskoczyłam z parapetu i spojrzałam na chłopaka, zadzierając brodę do góry.
- Jasmine, nie o to mi chodzi - zaczął niepewnym tonem. Reszta tylko nam się w ciszy przyglądała. 
- Nigdy o to nie chodzi - odparłam łamiącym się głosem i pobiegłam w stronę łazienek. Dalej Jasmine. Nie będziesz płakać. Nie będziesz się załamywać przez Cartera. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i otworzyłam wiadomość od Ross'a.

Od: Dupek    8:04
 Ranisz mnie, Księżniczko. Od kiedy jesteś taka grzeczna?

Do: Dupek    8:23
 Psujesz mi humor jeszcze bardziej niż do tej pory został spieprzony, dupku

Odłożyłam urządzenie na bok i przemyłam twarz chłodną wodą. Może Carter miał rację? W lustrze widziałam ułożoną dziewczynę o nienagannych mianierach. To nie było to samo co dwa lata temu, gdy przeniosłam się do tej szkoły. Ekran smartfona się rozświetlił i wyświetlił wiadomość od blondyna.

Od: Dupek    8:37
 Kłopoty w raju, co Księżniczko? 
Ps. Mogę być twoim pocieszycielem, podobno jestem w tym genialny

Do: Dupek   8:37
Jak narazie jesteś genialny w denerwowaniu mnie. A teraz wybacz, muszę pójść na lekcję.

 Wrzuciłam telefon do torby i wyszłam z toalety. Skierowałam się w stronę klasy biologicznej, nucąc pod nosem melodię Love Me Like You Do. Gdy weszłam do klasy, oczy wszystkich skierowały się na mnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie widziałam Lucy, Carter'a ani Christiny. 
- Dziwne - powiedziałam do siebie i zajęłam swoje miejsce na końcu klasy. Jakieś pięć minut później do klasy wpadli moi przyjaciele. Fray usiadła obok mnie, a Evans i Williams w ławce za nami. Wkrótce zaczęła się biologia i każdy robił swoje. Pan O' Connor coś tłumaczył, bliźniaczki (które swoją drogą były straszne) zawzięcie wszystko notowały, ja rysowałam jakieś kwiatki na marginesie, niektórzy pozasypiali na ławkach, Carter rozmawiał z Christiną, natomiast Lucia chyba smsowała z kimś. W pewnym momencie, blondynka trąciła mnie ramieniem i bezgłośnie powiedziała: telefon. Wyciągnęłam urządzenie i przeczytałam wiadomość.

Od: Fray    9:16
 Wiesz jak Carter się o ciebie martwił? Szukaliśmy cię po całej szkole

Do: Fray    9:16
 Nikt was do tego nie zmuszał...
 
Od: Fray   9:17
 Ale on ciebie kocha idiotko. Zrozum, że mu na tobie zależy i ma tylko ciebie. I robicie aferę praktycznie z niczego. Zastanów się nad tym, Jas
 
Chyba właśnie spieprzyłam wszystko na czym mi zależy.


***
Proszę państwa czy to nie aby najdłuższy rozdział w mojej karierze, który jest chuj wie o czym? xD
TAK DOKŁADNIE.
tak po mistrzowsku go skopałam, że cholera nie wiedziałam czy go opublikować czy też nie
ostatecznie się pojawił, ale jest jednym słowem HOPELESS
swoją drogą czytałam ostatnio tą książkę i nie jest jakaś porywająca
aczkolwiek może być jeżeli ktoś woli coś typu melodramat/ romansidło
ale czemu ja tu piszę o książce
tak brawo Lost, pisz o jakimś romansidle w notce pod rozdziałem
ekhem, no, więc do napisania
 
Lost In Stereo

 

4 komentarze:

  1. DUM..DUM...DUM..DUDUDUDUDUDUDMMM XD
    WALCIE SIE WSZYSCY PODDANI KRÓLA ROCKIEGO GDUŻ IŻ PONIEWAŻ SZAFA BEKON SZYNKA MASŁO OGÓREK CHLEB BUŁKA (JEŚLI JUŻ JESTEŚMY W TEMACIE TO MOJA KOLEŻANKA Z KLASY MA PRZEZWISKO BUŁKA xDDD I NIKT NIE WIE SKĄD ONO SIE WZIEŁO XDDD ) GITARA PINGWIN JEDNAKŻE......
    JESTEM PIERWSZA!!!!
    MUHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAH XDDDD
    Od kiedy Jas ma chłopaka ? O.o WTF?!
    Rossiu jaki słodziak :3 :3 :3
    Lucy... xD Czemu mam wrażenie że Lucia to ja? xDDDD HAHAHAH
    NO REALLY XDDD
    Dobra nevermind xDDDD
    Wniosek z mego komentarza jest taki:
    " każdy facet niezależnie czy gej czy lezbijka chce poruchać....."
    -LittleSadGirl aka Alex :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex... ćpałaś coś? ;D

      Usuń
    2. Ona ma tak zawsze (no chyba że dorwała się do czekolady lub żelków)

      Usuń
  2. Spokojnie da się czytać xd
    Nie no, dobra, serio super rozdział :)
    Wiesz co, nie pogardziłabym, gdyby Jasmine stała się bardziej rozrywkowa xd Trochę ma przynudnawy charakterek... Ale nie, że to twoja wina, bo wiem, że taka jest fabuła i w ogóle. Tylko, żeby ONA jako ta Jasmine w opowiadaniu sama zdecydowała się zmienić. Mam nadzieję, że w przyszłości tak się stanie :)
    Ross jak zwykle upierdliwy. Chyba nie ma opowiadania, w którym by taki nie był, chociaż w krótkich momentach xdd Ale w sumie...jakoś ten jego charakter tu nie przeszkadza, a właściwie pasuje :p
    Carter wydaje mi się być spoko gościem :) Lubi więcej rozrywki...już go lubię xddd
    A Lucy to ta szalona, jak zauwazyłam xd Gosh... Żeby tak zupełnie wszystkiego zapomnieć... To ile ona wypiła? xdd
    Czekam na kolejny suppi duppi rozdzialik!!!
    Buźka :*

    ~Wera aka Ronnie

    OdpowiedzUsuń