sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 2

- A może wróćmy do domu? Wypijemy herbate, obejrzymy...-blondynka przerwała mi wypowiedź ruchem dłoni.
- Błagam cię, nie zachowuj się jak stara babcia, bo jak bóg mi świadkiem, utopie cię z rzece. Jesteś taka nudna, zbyt ułożona.
- Przesadzasz Lucy-przewróciłam oczami, po czym rozejrzałam się dookoła siebie. Szłyśmy ulicą, na której znajdowały się tylko i wyłącznie kluby, kasyna, najdroższe hotele, a wszystko oświetlały tylko różnokolorowe neony. Nie czułam się tam dobrze. Mam wrażenie, że tam nie pasowałam. Lu może i tak, ale ja byłam jej kompletnym przeciwieństwem. Ona była szalona, ja poważna. Ona lubiła ryzyko, ja wolałam przestrzegać reguł. Ona była leniwa, ja byłam perfekcjonistką. I tak można wymieniać bez końca. W każdym razie, nie miałam za grosz pojęcia dokąd idziemy, ale miałam przeczucie, że to mi się nie spodoba. O dziwo, doszłyśmy do końca "imprezowej" ulicy i skręciłyśmy w jakąś boczną, wąską uliczkę.
- Proszę cię, wracajmy-ścisnęłam jej ramię z nerwów.
- Boisz się? Jasmine się czegoś boi, bawne-parsknęła, a ja wygięłam usta w grymasie. Blondynka zatrzymała się przed jakimiś drzwiami i zastukała w nie trzykrotnie, a po chwili zostały otworzone. Moja przyjaciółka siłą mnie tam zaciągnęła, dosłownie. Cały klub wypełniał nieprzyjemny zapach dymu zmieszanego z potem i naprawdę nie chcę wiedzieć z czym jeszcze. Ściany były pokryte czerwoną farbą i tego samego koloru kanapy stojące w różnych zakamarkach pomieszczenia.
- Gdzie my jesteśmy?-zapytałam niepewnie.
- W klubie, jakbyś nie zauwarzyła-prychnęła, ciągnąc mnie za nadgarstek w stronę baru. Przeciskałyśmy się między spoconymi i jak sądzę, nieźle wstawionymi nastolatkami. Aż mi się nie dobrze robiło. Zdecydowanie wolałabym zostać w domu i oglądać jakiś niezły film romantyczny. Ale nie, bo po co. Przecież można iść do klubu i się schlać do nieprzytomności. Usiadłam niechętnie na wysokim stołku tuż przy barze, a Lucy poszła zamówić coś do picia. Szczerze? Nie zauważyłam tutaj ludzi mających powyżej 21 lat, co wydało mi się dosyć dziwne. Wodziłam wzrokiem po całym pomieszczeniu, aż zauważyłam moją przyjaciółkę, wracającą z drinkami w rękach. Wcisnęła mi jedną szklankę i zadowolona usiadła na krześle barowym obok. Wzięłam powoli pierwszy łyk i z chwilą przełknięcia napoju, skrzywiłam się. Takie coś to nie moje klimaty.
- Dziewczyno, nie mów, że nie lubisz czegoś takiego-blondynka spojrzała na mnie spod byka.
- Nie każdy lubi alkohol, Lucy.
- No dobra, to pójdę ci wziąć jakiś sok-uśmiechnęła się przelotnie i zeskoczyła z barowego krzesła.
 Najchętniej bym stąd wyszła, wróciła do domu i przeczytała jakąś romantyczną książkę. Ale nie, bo po co. Można siedzieć w jakimś klubie, z kilkudziesięcioma upitymi ludźmi. Zapewne następnego dnia nie będą pamiętać co się działo i możliwe, że rozpadną się co najmniej dwa związki. Typowa sytuacja dla takich rzeczy.
- Co taka śliczna dziewczyna robi tutaj sama?-usłyszałam za sobą, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wysoki blondyn, o ciemnych oczach.
- Jestem tu z przyjaciółką-rozejrzałam się po klubie, zauważyłam ją rozmawiającą z jakimś brunetem-Tam jest-wskazałam ją chłopakowi.
- To widocznie przypadła mojemu koledze do gustu-zaśmiał się, siadając obok mnie.
- No cóż, to fajnie, ale ja już będę się zbierać-chrząknęłam i zsunęłam się z siedzenia. Od odejścia powstrzymał mnie lekki uścisk na nadgarstku.
- Chyba nie zostawisz koleżanki samej, co Księżniczko?
- Nie mam zamiaru siedzieć tutaj sama i patrzeć jak zabawia się z jakimś chłopakiem-fuknęłam.
- Jeżeli chcesz mieć towarzystwo, to jestem do twojej dyspozycji-uśmiechnął się cwanie.
- Oh mój wybawco, jak mam ci dziękować?-teatralnie westchnęłam, krzyżując ręce na piersi.
- Bez nerwów, Księżniczko. Złość piękności szkodzi-przyciągnął mnie do siebie.
- Nie nazywaj mnie "Księżniczką".
- Jak sobie Księżniczka życzy-ukłonił się, lekko uśmiechając się przy tym- Lynch. Ross Lynch.
- Za dużo Bond'a się naoglądałeś. Jasmine Hepburn-rzuciłam od niechcenia.
- Piękne imię, dla pięknej dziewczyny-objął mnie ramieniem.
- Każdej tak mówisz?-spojrzałam na niego z dołu, jako że byłam niższa o kilkanaście centymetrów.
- Tylko tobie- nagle na parkiet wbiegły dwie grupki nastolatków.
- O co tutaj chodzi?-uniosłam brwi, przeczesując włosy.
- Zaraz zobaczysz, powinno ci się spodobać.
- Powiedz mi, proszę.
- Cicho, po prostu patrz na to co się dzieje-mówił ze wzrokiem wbitym w tancerzy. Teraz została utwierdzona w przekonaniu, że kompletnie tutaj nie pasuje. Jestem na to zbyt ułożona.
 
***
 
Ross master podrywacz hahaha
no nieźle, nieźle
Tak fajnie mi się pisało ten rozdział
i chyba wyszedł całkiem całkiem niezły
dzisiaj trochę krótko ale mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
next w następnym tygodniu!
 
Lost In Stereo
 


 

3 komentarze:

  1. Będzie scena jak w Step Up? No powiedz, że będzie! Koooocham tego bloga razy... hm. Razy sto? TAK!Ross podrywacz... czemu nie! Ja już chce next, prooooosze! XD
    ~Kasią :33

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde! Napisałam komentarz, ale mi się usunął! Mam tego dośc, zacznę pisac jak trochę ochłonee...
    Dobra, już chyba dam radę...
    Powiem szczerzę, że ja, tak samo jak Kasia, pokochałam tego bloga. Sama fabuła jest ciekawa, a to jak ją powolutku rozwijasz, jeszcze bardziej! Możesz mi nie wierzyc, ale gdyby Twoje blogi były już na półkach w empiku, dawno bym je kupiła. Właśnie skończyłam czytac serię ,,Rywalek" i czekam na kolejne ciekawe dzieła. W tym na twoje!
    Strasznie podoba mi się to, jak przedstawiłaś nam Rossa. Ten podryw był... No nie powiem, ciekawy. Widac, że Jasmine jest dośc porządną i bystrą dziewczyną, zwłaszcza jeśli chodzi o trzymanie odstępu przy facetach. Jestem ciekawa co wyniknie z tej relacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochaam tego bloga <5
    Rozdział super ;)
    Ross podrywacz... On już był po paru drinkach, czy trzeźwy?
    Bo się taki trochę chamski wydawał... Chociaż...
    Nienawidzę matki Jasmine.... Ciekawe co by jej zrobiła, gdyby się dowiedziała że jej córka była na imprezie?...
    Czekam na next ;D
    Zapraszam do siebie:
    http://crazy-stupid-love-opowiadanie-o-r5.blogspot.com/
    Pozdrawia cieplutko i weny życzę <5
    ~Suza

    OdpowiedzUsuń