niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 3

  Chcę wrócić do domu, natychmiast. Złym pomysłem było przychodzenie tutaj. Powinnam była zostać w domu i oglądać jakiś kiepski serial albo dobre romansidło. A zamiast tego mam co? Natrętnego blondyna, obejmującego mnie ramieniem i jakieś grupki tancerzy. No i nie mogę zapomnieć o mojej przyjaciółce flirtującej z jakimś chłopakiem. Patrząc na styl taneczny, który był obecnie prezentowany, zdecydowanie wolę balet. On przynajmniej pięknie wygląda, a nie takie coś co jest nie wiadomo czym.
- I jak ci się podoba?-zapytał podekscytowany chłopak, spoglądając na mnie z góry. W takich chwilach nienawidzę mojego wzrostu. Przy nim wyglądam jak jakiś skrzat ogrodowy.
- Zupełnie mi się nie podoba-wygięłam usta w grymasie, a Ross zrobił zdziwioną minę.
- Jak takie coś może komuś nie przypaść do gustu? Przecież oni są świetni - wskazał na tancerzy.
- Widocznie ja jestem inna. Wracam do domu, pa-odwróciłam się na pięcie i wyszłam z klubu. Stanęłam na chodniku i rozejrzałam się po okolicy. Nie miałam za grosz pojęcia gdzie się znajdowałam. Do mamy nie mogę zadzwonić, bo miałabym nie małe kłopoty. Lucy zabawia się z jakimś chłopakiem. Dlaczego w takich momentach moja orientacja w terenie jest równa zeru?! Usiadłam na chodniku i ściągnęłam ze stóp szpilki. Chce spać. Jestem zmęczona i... i w tym momencie zachowuje się jak jakaś rozpieszczona dziewczyna.
- I co? Nie udało ci się za daleko pójść, Księżniczko.
Gorzej by nie mogło. Moja myśl przewodnia wieczoru, a raczej nocy brzmiała dokładnie tak. Nienawdzię tego blondyna pomimo tego, że znam go jakieś 20 minut, ale już nie chcę go bardziej poznawać. Spojrzałam przez ramię na chłopaka. Stał z jakimś brunetem u boku, a obok ciemnowłosego stała pijana Lucy. Coś mamrotała pod nosem z typowym pijackim akcentem.
- Może pomóc ci z nią? Nie sądzę żeby ci się udało zawlec ją do domu w pojedynke-odezwał się brunet.
- Nie trzeba, jakoś dam radę-mruknęłam niechętnie. "Okłamujesz samą siebie", mówiła moja podświadomość.
- Nie kłam, Księżniczko. Nie daleko mam zaparkowane auto, podwiozę ciebie i twoją schlaną koleżankę-powiedział Ross z chytrym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. To mi się stanowczo nie podoba. Zły pomysł.
- To jak?-odezwał się brunet.
- Niech będzie, nie mam innego wyboru-westchnęłam i podniosłam się z chodnika, chwytając w ręce moje znienawidzone szpilki. Po kilku minutach, gdy już wciągnęliśmy pijaną Lucy do auta, jechaliśmy w stronę mojego domu. Nadal nie wierzę, jak mogłam podać mój adres temu idiocie.
- Co tak siedzisz cicho, Księżniczko? Jesteś taka zbyt grzeczna.
- Nie jestem grzeczną dziewczynką, Ross-warknęłam, uśmiechając się sztucznie.
- Dyskutowałbym z tobą, gdyby nie fakt, że nie mam na to ochoty-zakpił blondwłosy.
- Oczywiście, po prostu nie miałbyś dobrej argumentacji.
- Tak, a to ja się trzęsę ze strachu o to, że mnie rodzice złapią na tym, że wymknąłem się potajemnie z domu i moja przyjaciółka jest schlana w trzy dupy-zironizował, gdy wjeżdżaliśmy na ulicę, na której mieszkałam. Moje tortury chyliły się ku końcowi i całe szczęście. W końcu zatrzymaliśmy się przed moją posiadłością. Światła w oknach nie były zapalone, czyli mama widocznie poszła spać. Jestem uratowana! Gdy tylko samochód się zatrzymał, wysiadłam na zewnątrz, tak samo jak postąpił przyjaciel Ross'a. Nadal nie znałam imienia bruneta, ale nie sądziłam, że będzie mi ono potrzebne. Wspólnymi siłami wyciągnęliśmy z auta blondynkę i zaprowadziliśmy pod same drzwi.
- Dzięki za pomoc. Dobranoc-"odebrałam" Lucy od bruneta i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam moją przyjaciółkę o ścianę i odwróciłam się w stronę salonu. Tam moja mama nie siedziała, w kuchni też jej nie było. Wróciłam do dziewczyny i pomogłam jej wstać. Powolnym i dosyć chwiejnym krokiem ruszyłyśmy w stronę schodów. Wejście po nich do najłatwiejszych również nie należało. Gdy już znajdowałyśmy się na pierwszym piętrze, skierowałyśmy się do mojej sypialni. Jak najciszej tylko potrafiłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a tam stanęłam jak wryta. Moja mama siedziała na moim łóżku z rękami założonymi na piersiach, a jej mina zwiastowała nie najlepsze wiadomości dla mnie.
- Rano mi to wszystko wyjaśnicie, aczkolwiek nie obejdzie się bez konsekwencji-oznajmiła oschłym tonem i wyszła.
 
***
Wpadka! Jest źle rozdział nie wiem kiedy będzie, bo mam ferie i jest mega :D
Mam nadzieję, że wam się spodobał
 
Lost In Stereo
 

1 komentarz:

  1. Droooga Nelly! Muszę przyznać, że uwielbiam to, że to właśnie Lily Collins wcieliłaś w główną bohaterkę. Uwielbiam ją, jak już sama (na pewno) wiesz, ale uwielbiam też to, że dałaś jej tutaj naprawdę ciekawy charakter. Z jednej strony jest spokojną, klasyczną (?) dziewczyną, ale z drugiej potrafi zachować dumę i wie jak postępować z facetami... Sama nie wiem jak Ross da radę wywołać w niej jakiekolwiek uczucie. Przecież z tego co wiem (chyba), to ona nigdy tak naprawdę nie była zakochana! W takim razie jak poradzi sobie z taką miłością? Jestem naprawdę ciekawa!
    Trzyyyyymaj się...
    P.S I nie pisz mi, że ona się w nim nie zakocha, bo się obrażę XDD

    OdpowiedzUsuń