środa, 1 kwietnia 2015

No to...

 Witajcie moi drodzy parafianie (nie pytajcie, odjebało mi) przychodzę do was z dwoma zacnymi ogłoszeniami parafialnymi (no fucking way, Sherlock).
1. Zawieszam bloga do końca maja...
  Powodem tego jest to, że mam obecnie niezły mętlik w głowie i nie potrafię się skupić na pisaniu jakichkolwiek rozdziałów. Od dwóch tygodni napisałam zaledwie 4 ZDANIA. I dupa. Zacięłam się. Wiem co chcę napisać, ale nie umiem tego przelać w odpowiedni sposób na rozdział :( także ten, w maju next

2. Blog będzie przechodził renowację
 Jak głosi duża czcionka słuchając jakieś "przeboju" Meghan Trainor (szczerze nienawidzę takiego rodzaju muzyki jaki ma Meghan, no ale cóż) wpadłam na pomysł żeby diametralnie zmienić bloga. Nie tyle co pod względem fabuły bo ją mam zaplanowaną od początku do końca (ps. Będzie drugi sezon opowiadania, ale do niego jest far)
  1. Zmieni się wygląd bohaterów i ich opisówki
  2. Zmieni się wygląd bloga
  3. Zostaną dodane i zaktualizowane niektóre zakładki
  4. Postaram się poprawić błędy w rozdziałach
 
TO NIE ŻART PRIMA APRILISOWY.
KATARZYNA MOŻE POTWIERDZIĆ, ŻE PLANOWAŁAM TO JUŻ OD KILKU DNI
 
Do maja!
~ Gossip Girl

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 9

- Daleko jeszcze? - jęknęłam, przeciągając ostatnią samogłoskę. Widocznie denerwowałam blondyna zadając to samo pytanie któryś raz z rzędu.
- Nie - słysząc ton Lynch'a zaśmiałam się pod nosem. Przypominał zbulwersowane dziecko, które nie dostało lizaka.
- Długo jeszcze? - zachichotałam, próbując wyprowadzić chłopaka z równowagi.
- Możesz się zamknąć? Powiedziałem, że już nie długo - warknął, nerwowo przeczesując blond czuprynę.
- No i tak mnie lubisz - powiedziałam dumnie, poprawiając niesforny kosmyk włosów.
- Kto ci to powiedział? - prychnął nie odwracając się w moją stronę.
- Nikt, ale ty sam mi to doskonale okazujesz - zaczęłam tłumaczyć, jednak przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam z kieszeni telefon i przejechałam opuszkiem kciuka po ekranie. Od razu wyświetliła mi się wiadomość od Carter'a.

Od: Carter
 Właśnie widzę jak źle się czujesz, Jasmine. Jestem w twoim domu, a ciebie tutaj nie ma. Okłamałaś mnie.

 Spieprzyłam, po całej linii spieprzyłam. Okłamałam osobę, na której mi zależy tak cholernie mocno. Na Ross'ie też ci zależy. Nie zależy mi na nim! Nic do niego nie czuję. Wszystko się wali.

Od: Carter
  Mogłabyś mieć chociaż na tyle odwagi, żeby mi to jakoś wyjaśnić.

 Kolejna wiadomość łamiąca moje serce. Co ja mam mu powiedzieć? " Hej Carter, okłamałam cię i wyszłam gdzieś z twoim znajomym, którego tak naprawdę znam od kilku dni"? To żałosne tak samo jak ja. Schowałam telefon do kieszeni, po czym ukryłam twarz w dłoniach. Usiadłam na krawężniku, podciągając kolana pod brodę.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą. On wszystko zepsuł. On miał w tym tylko połowiczny udział. Gdyby nigdy nie wlazł z buciorami w moje życie, to nic nie uległo by zmianie i to co się wydarzyło nie miałoby miejsca. Powinnaś mu stopy całować za zmianę twojego życia na ciekawsze. Może masz rację.
- Jas? - ponownie zapytał, na co ja pokręciłam przecząco głową i podałam mu telefon. Nastała chwilowa cisza, przerywana tylko szumem wiatru - wyjaśnię mu to, nie martw się, Księżniczko.
- N..nie - zająknęłam się spoglądając na blondyna - poradzę sobie jakoś. Wracam do domu.
- Odprowadzę cię.
- Ross, nie - pokręciłam głową, wstając. Nic więcej nie mówiąc, skierowałam się w stronę mojego domu. Przez całą drogę kopałam jakieś małe kamyczki, nawet nie podnosząc wzroku. Gdy dotarłam pod dom, zauważyłam siedzącego pod drzwiami bruneta. Co ja zrobiłam? Podeszłam do niego bliżej i kucnęłam tuż przed nim, opierając dłonie o jego kolana.
- Przepraszam - powiedziałam, spuszczając głowę.
- Jest w porządku, tylko wytłumacz dlaczego mnie okłamałaś - spojrzał na mnie swoimi smutnymi, szczenięcymi oczami, w których można było utonąć.
- Ja naprawdę nie chciałam. Gdy wyszłam z twojego domu, podbiegł do mnie Ross i zaproponował, że gdzieś mnie zabierze, to ja głupia się zgodziłam.
 Chłopak zamknął mnie w szczelnym uścisku, wtulając twarz w moje ciemne włosy.
- Nie chcę cię stracić - wyszeptał, gładząc moje plecy.
- Rozumiem - przymknęłam oczy, rozkoszując się chwilą.
- Słodko razem wyglądacie - usłyszałam za sobą. Ten głos. Ross Lynch.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam, odsuwając się lekko od Evans'a.
- Obiecałem, że coś ci pokaże, a ja obietnic zawsze dotrzymuję - wzruszył ramionami tak obojętnie, jakby to było coś oczywistego. Zerknęłam prosząco na Carter'a, a on prawie nie widocznie skinął głową i musnął ustami mój policzek.
- Baw się dobrze - uśmiechnął się lekko i puścił, lekko pchając w stronę blondyna. Zachichotałam pod nosem i podeszłam bliżej Lynch'a.
- Więc chodźmy - odparłam pewna siebie.

***
EHE już nie chcę mi się go dalej pisać, więc scenka Ross i Jas będzie w rozdziale 10
jezu nie jestem dobra w paringach ;-;
czy jest ktoś w stanie wymyślić połączenie ich imion, które nie będzie brzmiało idiotycznie?
Z góry dziękuję, do zobaczenia, napisania
 
~Gossip Girl

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 8

- Dziewczyny poznajcie mojego przyjaciela, Ross'a. Ross, to jest moja dziewczyna, Jasmine i jej przyjaciółka, Lucy - przedstawił nas Carter. Miałam wielką ochotę powiedzieć "Znamy się, a tego dupka poznałam z klubie." Nazywasz go dupkiem pomimo tego, że podświadomie go lubisz. Bezsensu. Nawet największy bezsens ma sens moja miła podświadomości. I znowu wdaje się w dialog z samą sobą. Czuję się dziwna.
- Bardzo miło mi ciebie poznać - wymusiłam uśmiech, podając Ross'owi rękę. Widziałam w jego oczach to zdziwienie towarzyszące sytuacji.
- Mi również - wie o co chodzi. Gramy to samo.
- Carter, weź ze sobą Lucy i idźcie do salonu. Ja i mój nowy przyjaciel przyjdziemy za chwilę.
- Jasne, to my czekamy - brunet pociągnął Fray za rękaw do salonu, zostawiając mnie i blondyna samych. Gdy tylko Evans zniknął za ścianą, przybrałam obojętną mimikę twarzy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam oschle, na co Lynch parsknął śmiechem - i z czego rżysz kretynie?
- Z ciebie, twoja mina gdy się złościsz - bezcenna. Jak możesz się domyślić, jestem u przyjaciela w odwiedzinach.
- No coś ty - zironizowałam.
- Głupie pytanie, głupia odpowiedź, moja droga - wzruszył ramionami.
- Mógłbyś byś chociaż raz nie być taki... no po prostu taki - żywo gestykulowałam rękami.
- "Taki" czyli jaki konkretnie? - uniósł pytająco brew.
- Głupi, denerwujący, arogancki, chamski, sarkastyczny... - zaczęłam wymieniać, a blondyn zatkał mi usta dłonią, abym ucichła.
- Dobra, zrozumiałem.
- Miałam jeszcze trochę takich epitetów.
- Domyślam się, ale żadne nie było by wulgaryzmem, Księżniczko. Jesteś zbyt grzeczna i ułożona.
- Czy twój słownik ogranicza się wyłącznie do tego idiotycznego przezwiska? Bo wiesz, ja mam imię.
- No nie wiedziałem - udał zaskoczenie - będę cię nazywał jak chcę, a ty nie masz na to wpływu.
- Świetnie - warknęłam pod nosem.
- Idziecie do nas, czy nie? - usłyszałam za sobą głos Carter'a. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się do bruneta przodem. Posłałam mu niewymuszony uśmiech, zakładając zbłąkane pasmo włosów za ucho.
- Carter, ja pójdę do domu, bo źle się czuję - podeszłam do chłopaka, stanęłam na palcach i cmoknęłam w policzek.
- Odprowadzę cię - szepnął, przyciągając mnie do siebie.
- Nie trzeba. Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie - lekko się uśmiechnęłam i wyszłam z domu, żegnając się wcześniej z Fray. Szłam przed siebie nucąc pod nosem jakąś melodię, która wpadła mi w ucho, podczas odsłuchu płyty od Ross'a. Znowu o nim myślę, chociaż nie powinnam. Głupia, doskonale wiesz, że ten blondyn to jakaś grubsza sprawa. Nieprawda. Prawda.
- Jasmine, zaczekaj! - usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, nawet nie patrząc za siebie. Nagle czyjeś ręce oplotły mnie w pasie i pociągnęły do tyłu. Wpadłam na jego klatkę piersiową z taką siłą, że aż zabrakło mi tchu.
- Spokojnie, trzymam cię i nie puszczę - wyszeptał, przytulając mnie do siebie mocniej. Jego barwa głosu przyprawiała mnie o przyjemne dreszcze.
- Dzię.. dziękuję, że mnie złapałeś - zająknęłam się.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Miałem cię gdzieś dzisiaj zabrać, pamiętasz?
- Tak, oczywiście - odchrząknęłam, stając o własnych siłach.
- Świetnie - po jego twarzy błąkał się tajemniczy uśmiech.
- Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie zostawić gdzieś w lesie, na pastwę tych wszystkich, nocnych żyjątek?
- Stąd, że zrobiłbym to przy pierwszej możliwej okazji - parsknął śmiechem - chodź już, po drodze wstąpimy gdzieś jeszcze.
- Nie lubię niespodzianek - jęknęłam.
- Wiem, Księżniczko - nie wiem gdzie chce mnie zabrać, ale ufam mu...
 
 
***
Przepraszam za taką wielką obsuwę czasową z dodaniem rozdziału, ale wiecie, nie sprzyjające mi warunki na tym sporo zaważyły.
Blogger dwukrotnie usunął mi napisany rozdział i ja już nie miałam siły po raz kolejny pisać tego w całości, więc reszta akcji będzie w rozdziale 9, który pojawi się już normalnie w następną niedzielę, jak sądze :)
więc do napisania moje miśki i zapraszam was na moje pozostałe blogi
więc obserwujcie i komentujcie :D
 
~Gossip Girl